Złoto drożeje – czy warto w nie zainwestować?
Złoty kruszec jako przedmiot inwestycji, jest szczególnie doceniany w okresach zawieruchy na światowych rynkach finansowych. W czasie recesji gospodarczej, okresach wysokiej inflacji, a nawet kryzysów politycznych inwestorzy chętnie pozbywają się spekulacyjnych aktywów jak akcje giełdowe, fundusze inwestycyjne, czy nawet obligacje, a kupują złoto. Zarówno w postaci fizycznych sztabek, jak również w formie udziałów w funduszach ETF opartych o cenę tego kruszcu.
Złoto na światowych wyceniane jest przede wszystkim w dolarze amerykańskim. Na jego cenę wpływa bardzo wiele czynników. Do najważniejszych z nich możemy zaliczyć cenę samego dolara - im słabszy jest dolar, tym droższe złoto i odwrotnie. Na cenę złota wpływają także czynniki popytowo-podażowe. Po stronie kupujących mamy zarówno osoby fizyczne, jak i branżę jubilerską czy przemysłową. Po stronie podażowej stoją przede wszystkim kopalnie złota, których wielkość wydobycia zależy w dłuższym terminie od jego opłacalności. Ważnym graczem na rynku złota są również banki centralne. Przez ostatnie 10 lat zwłaszcza banki centralne krajów rozwijających się, takich jak Rosja czy Chiny, znacznie powiększały swoje rezerwy złota, zwiększając globalny popyt na rynku.
- Oczywiście, robią to w sposób zrównoważony, aby w jak najmniejszym stopniu wpływać na bieżące notowania cen. Jednak samo zamrożenie tak dużej ilość fizycznego złota zmniejsza ilość dostępnego kruszcu w obiegu, wpływając pośrednio na ceny – mówi Adam Korecki, makler papierów wartościowych w Domu Maklerskim TMS Brokers.
Złoty XXI wiek
W czasie wielkiej, 10-letniej hossy na rynku złota, która trwała od 2001 do 2011 roku, ceny tego kruszcu wzrosły z poziomu 250 USD do ponad 1900 USD. Za tak dużym wzrostem cen metali szlachetnych stało kilka czynników. W pierwszej fazie wzrostu - z poziomu 250 do 1000 USD - za czterokrotnym wzrostem cen złota przemawiał przede wszystkim słaby dolar. W omawianym okresie cena dolara wyrażona indeksem dolarowym, na którym oparte są kontrakty terminowe futures notowane na NYBOT, spadła o ponad 41 proc. Kolejna fala wzrostowa na złocie - od trzeciego kwartału 2008 do trzeciego kwartału 2011 roku - to pokłosie przede wszystkim programu luzowania ilościowego w Stanach Zjednoczonych.
Od ustanowienia szczytu, 6 września 2011 roku na poziomie 1920 USD, cena złota spadała przez ponad 4 lata do poziomu 1046 USD, ustanowionego 3 grudnia 2015 roku. Pomimo, że od tego dnia minęło już 3,5 roku, złoto nie było w stanie powrócić do trendu wzrostowego. Na przeszkodzie do rozpoczęcia hossy stawały różne czynniki. Od silnego umocnienia się dolara w 2016 roku, poprzez spadek awersji od ryzyka, aż po wzrost rentowności 10-letnich obligacji USA do poziomu 3,25 proc.
Badając aktualną sytuację na złocie wytrawne oko analityka technicznego dostrzeże jednak, że już od kilku miesięcy z analizy wykresu płyną optymistyczne sygnały wskazujące na możliwe przesilenie i zmianę trendu z bocznego na wzrostowy.
Co dalej?
Wszystko wskazuje na to, że niemoc złota została przełamana, a przed nami kilka „tłustych” lat. Tak optymistyczne wnioski płyną z analizy zachowania złota w ostatnich dwóch tygodniach. 20 czerwca doszło do przełamania kluczowego, długoterminowego oporu. Wzrosty w tym dniu zostały potwierdzone bardzo dużą dynamiką ruchu oraz wysokimi obrotami.
- W długim okresie otwiera to drogę do ataku na historyczne szczyty na poziomie 1920 USD, ustanowione we wrześniu 2011 roku. Oczywiście, po drodze czają się liczne strefy oporu, które z pewnością będą prowokować korekty. Jednak czynnikom technicznym sprzyjają również te fundamentalne – podkreśla Adam Korecki z TMS Brokers.
Jakie to czynniki? Między innymi, zapowiedziane przez FED i oczekiwane przez rynek, luzowanie polityki pieniężnej (obniżki stóp procentowych w USA) oraz napięcia geopolityczne między USA i Iranem, a także wojna handlowa między USA i Chinami. Warto zatem w najbliższych tygodniach obserwować złoto, aby nie przegapić potencjalnej hossy na tym rynku.